niedziela, 17 marca 2013

Ostatnie tchnienie zimy

Pora pożegnać zimę...



Nietypowo, bo w tygodniu wybraliśmy się na bogno. Jak na mnie to dość wcześnie bo po 11 ruszyliśmy w las. Po co do lasu? A no dobrze zjeść, dziegdź uzyskać i przetestować nowy plecak. Śniegu nie za wiele, no i przede wszystkim sypki. Więc problemów z poruszaniem się nie było.
Do czasu...Na początku wspomnę o tym co zaskoczyło nas najpierw.
Hipopotamów spodziewał bym się w zoo, jednakże i na pustyni od czasu do czasu można takiego spotkać ;)




 Po przejściu pustyni skierowaliśmy się na bagna, lekka zima przygotowała nam niespodzianki w postaci cienkiej warstwy lodu, przyprószonej śniegiem pod którą stała woda. Pewien odcinek musieliśmy przemierzać susami, zostawiając po sobie świeże rozlewisko.
        Po dotarciu na miejsce Sławek zaczął przygotowywać swoje graty do wypalania, a ja zbierałem drewno na ognisko. Ogniska były dwa, jedno do wypalania, drugie do gotowania. Menu dość fastfoodowe ale przy takiej pięknej oprawie smakowało jeszcze zacniej.




Frytki, kurczak w panierce, kurczak w boczku. Palce lizać. Do tego winko z winogron własnej produkcji. Jako że wypalanie, a właściwie sucha destylacja kory brzozowej trochę trwa i wymaga sporej temperatury to nieco nam się zejszło.




Nie próżnując, cierpliwie czekaliśmy do wieczora aż sie to wszystko wypali.




 Plany na nadchodząca wiosnę? Przede wszystkim dużo wędkować. Mam nadzieje że następni wpis będzie okazją do pochwalenia się jakimś wiosennym klenikiem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz