poniedziałek, 20 października 2014

Jesienny kociołek


Dawno nic nie skrobałem, i chyba tendencja się nie zmieni. O pozostałych dziadach już nie wspomnę ;)
A więc, jako że nie zaczyna się zdania od a więc, jesień skusiła na wypad do lasu. Latem wybraliśmy się na parę wypadów ale konkluzja z każdego wypadu była następująca. Za gorąco, woda ciężka, komary gryzą :D
Wczesną jesienią aura sprzyja na wszelakie wycieczki. Sam las rzuca pod nogi grzyby, jagody itd.
Niestety ostaniu było dość sucho. A zresztą grzybów to ja raczej nie zbieram...
Ale do rzeczy. Umówiliśmy się na prażonki. Kociołek dziegdziarsko-pasterski.

Prawie pełnym składem spotkaliśmy się w Rembertowie, by spokojnym tempem dotrzeć na miejscówkę. Opieszale i z przeszkodami, w postaci nowych ogrodzeń zabezpieczających przyszły młodnik brniemy nocą w las. Plecaki dociążone żeliwem i przysmakami skłoniły nas do zmiany trasy. Miało być wygodniej, wyszło jak zwykle :)
Lekko się po drodze zakałapućkaliśmy, ale udało się ogarnąć właściwą ścieżynę.
Pominę szczegóły i przeje do kulinariów.

Na pierwszy ogień poszły przystawki. Kurczak w boczki ze śliwką. Temperatur spadała coraz bardziej, żeby koło 23 zbliżyć się do 0.
Późna nocą na grillu zameldowały się żeberka.




Nieśmiało, na chwile zajrzała do nas zima, ale rankiem nie było już po niej śladu.




W między czasie ruszyły się miodki i inne smakowitości.
Szlachta ucztowała przy ruszcie na całego, rankiem miało dotrzeć do nas dodatkowe zaopatrzenie. Niestety, wozy pełne miodu i mięsiw utkneły w bagnie. Nawet Grzymek nie mógł nic na to poradzić.
Ostatecznie karawana Grzymka nie dotarła.
Z zimna i po drobnym zasugerowaniu kryjówki, do śpiącego Jacy przylgnęła żaba. Książę wstał późno i jakiś nie w sosie, bo mu było zimno ;)
Poranek upłynął na wspominkach dawnych dobrych zwyczajów kiedy to w modzie było batożenie, ukamienowanie czy zalewanie paszczy roztopionym ołowiem.
Na śniadanie po usańsku, popcorn.





Na obiad posiłek właściwy, kociołek dziegdziarsko-pasterski.







Niestety zabrakło kapusty, ale i tak było prze-zacne.
Na zakończenie podrzucam widoczek z miejscówki ;)


.