niedziela, 22 stycznia 2012

Zimowy nocleg

Od grudnia nie można było doprosić się porządnego śniegu (przynajmniej w Warszawie) coś tam kiedyś i posypało ale zaraz zniknęło. Prawdziwa zima zawitała do nas w zeszłym tygodniu, w planie mieliśmy ją przetestować, niestety zabrakło na to czasu. Korzystając z okazji że aura miała sprzyjać i w ten weekend postanowiliśmy odrobić poprzedni wypad ;)
W dzień wypadu pogoda była paskudna, padał deszcz, na chodnikach królowała ciapa ze śniegu i z błota, ale ale... pod wieczór temperatura spadła do 0*C, śnieg zaczął sypać aż miło, wiec warunki idealne.
Spotkaliśmy się późnym wieczorem, do tego czasu zdążyło już konkretnie napadać, i wciąż sypało.
Judasze odmówili, więc poszedłem tylko Ja i Slaq, Jacek wrócił do rodzinnego domu ale nie próżnował, poszedł w las więc jemu odpuszczam grzechy.
Wypad z braku czasu w dni następnym miał niestety charakter stacjonarny, jak się później okazało nawet lepiej. Po przyjściu na miejsce zastaliśmy burdel na naszej miejscówkę. ASGejowcy nakopali dołów, porobili jakieś umocnienia, nazbierali kłód i coś zmajstrowali, nawet paletę zaciągnęli do lasu. Łachudry zbezcześciły bunkier niszcząc Sławkowe dzwoneczki ( oj będzie siekierą w ryj...) No dobra jesteśmy na miejscu, śnieg pada jak dziki a ognisko trzeba zrobić, Sławek zabrał się za cięcię umocnień asg, a ja rozdrabniałem to na szczapki. Z pomocą kory brzozowej udało mi się rozbujać ognisko, gdy już się porządnie zajęło przestało padać


No skoro się pali to wypadało by coś zjeść, a no i napić się czegoś. Dobroci konsumpcyjnych mieliśmy pod dostatkiem w postaci miodku pitnego i wina ryżowego :D
Co do miodu to było on zakorkowane niestety ale nikt nie miał korkociągu. Po nie udanej próbie wyszarpnięcia korka drutem, został on wbity do środka, Chwilę pożniej okazało się że mam w kieszeni vicka z korkociągiem :D. Podczas kolacji czas umilał nam Sławkowy skaner radiowy, którym to prowadziliśmy nasłuch, wyłapując co lepsze gadki.
Życzliwe drzewa ciskały w nas śnieżnymi pociskami, później dodatkowo zaczął padać śnieg
Późno było, a i zaczęliśmy trochę nasiąkać-no to spać.
A Rankiem:



Trzeba by jeszcze napalić, taaa ale żeby napalić to trzeba się naciachać



Jako że ja rozpalałem wieczorem, teraz kolej Sławomira



Podsumowanie ;)



Co tu więcej pisać... zachęcam do wypadów i zimowych noclegów, przyjemnie, komarów nie ma, tropów można poszukać, ogólnie ładnie jest. Z czasem postaramy opisać jakieś podstawowe zagadnienia i rady co do zimowego bytowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz