sobota, 1 stycznia 2011

Przedsylwestrowy bunkier

Co ja się będę rozpisywał, Wieczorem spotkaliśmy się na bunkrze, godzina nie była ustalona -kto mógł ten przychodził, Pierwszy zjawił się Puchal, następnie Grzymek, później Ja( chociaż myślałem że mogą być z tym kłopoty bo nie znam zbytnio okolicy) Nieco później dotarł też Slaq.
Jak zwykle jedzenia nie brakowało, innych rzeczy też :) Grzymek postanowił zrobić kaszankę, na słoninie - w ilości takiej że jeszcze sporooo zostało. Zimno jakoś specjalnie nie było, około -10*C
W nocy trochę też sypnęło śniegiem i wzmógł się wiatr


Na zdjęciu widać też godny polecenia Puchalowy smalczyk


Grzymek nie był by sobą gdyby nie zrobił szpatułki do mieszania kaszany(wisi nad ogniskiem)


Nic nawet na chwilę nie można zostawić....



Slaqu przeciągnął mnie jeszcze kawałek po zamarzniętym bagnie i sąsiednim bunkrze, w między czasie Puchal poszedł spać i Grzymek został sam przy ognisku. Posiedziałem z nimi tak do 2 i sam poszedłem spać, niestety zazdrośnicy nie dawali mi spać, koło 3 też odwiedził mnie Grzymek i już został do rana bo rozbicie się powiedzmy...przerosło go ;D. W nocy do domu zawinął się slaq
Koło 10 zabrałem manele i sam też poszedłem-Puchal i Grzymek dalej słodko spali

Jak coś jest źle no to.... może w bo końcu wczoraj był Sylwester :)

1 komentarz:

  1. Extra !kaszanka na ognisku była przyrządzana mam nadzieję ?
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń