poniedziałek, 28 listopada 2011

Bunkier

Tak więc byliśmy na bunkrze ;D
Mały kameralny wypad. Miał być większy, miał być na bagnie, ale "jakoś dziwnie" się plany rozmyły ;D Spotkaliśmy się zatem pod betonem.
Slotha po drodze napadli ponoć "niemcy" Jednakowoż dotarł cały, i przytargał wino ryżowe własnej produkcji - zacne mu wyszło. Ogień rozpalił - to już chyba tradycja ;D Poczęstowałem go miodem pitnym, a on mnie winkiem. Siedzieliśmy, raczyliśmy się trunkiem i gawędziliśmy o życiu prywatnym ;D Później wpadł Grzymek i następnie Puchal.
Dyskutowaliśmy żywo z Grzymkiem na tematy drażliwe - miło było ;D Prawie go oplułem i pobiłem ;D Grzymek w zamian wręczył mi ogrzewacz benzynowy i harmonijkę, bo dobry chłopak z niego jest. Osobiście uważam, że się boi pająków, i że ma brzydką japę :D
W nocy udaliśmy się ze Slothem na mały patrol. Następnie wleźliśmy do bunkra , celem się wyspania ;D Rankiem Sloth stwierdził, iż przespał się z masłem w kieszeni - nie wiem, nie wnikam po co mu to masło było, ale więcej z nim w bunkrze nie śpię ;D Masło mu się "rozkałapućkało epicko" brudząc telefon i inne sprzęty zalegające w jego kiermanach. Pocieszny był to widok ;D Tymczasem Grzymek z Puchalem przygotowali jajecznicę - jak zwykle wyszła świetna.
Oto Wojciech i jego dzifka ;D



Grzymek - łach, brzydal i luj - spalił mi radio. Szczęściem przetrwało. Zemsta będzie sroga ;D
Po śniadaniu, i przedłużającym się nałogowo - ciągłym piciu herbaty, każdy z nas począł coś strugać. Sloth się wyłamał, więc został zbesztany przez Puchala i zagoniony do wyostrzenia sobie noża, gdyż raziła mnie jego tępota ;D
Później poszliśmy z misją zbierania drewna.




A także, przy okazji wycięliśmy łady kawałek korzenia Brzozy.






Grzymek miał zrobić z tego chochlę, szpatułkę i coś tam jeszcze ;D
Wyszło jednak na to, iż ja zrobię z tego miskę na owoce ;D
Całkiem miłe spotkanie.

2 komentarze: