Wstałem rankiem wczesnym.
Wlokąc się ku łazience deczko zamulony - oberwałem dzwonkiem domofonu.
Kogo licho niesie tak rano ? Poczta ;D
Doszła paczka, a w niej dwa nowe nożyki "rzeźbiarskie" nówka funkiel nie śmigane - prezent od żony ;D
Jeden z nich, to nóż łyżkowy, a drugi, to nóż snycerski.
Ucieszony zatem - odłożyłem nożyki do szafy i udałem się do roboty.
Będąc ostatnio w Konstancinie u znajomych, przyuważyłem, że na posesji ktoś ściął młodego jarząbka. Wypytałem zatem czy mogę se uciąć dwa kołeczki, i uzyskawszy pozwolenie - uciął żem tyle ile mi potrzeba.
Po powrocie do domu zabrałem się za luźne testowanie nożyków na tym młodym jarząbku.
Noże spisały się znakomicie.
Drewno Jarzębu było jeszcze wilgotne, więc strugało mi się łatwo i szybko zarazem.
Po godzinie wyszła mi kolejna łycha. Poszedłem za radą Pana Grzesia z Kołobrzegu i nie wykańczałem jej papiurem ściernym - pozostawiłem surowość ;D
Finito.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz