Se byłem nad morzem niedawno, celem urlopowo - wypoczynkowym.
Baśka gapiła się w morze i pilnowała córy. Córa tropiła "potforasy" i łapała meduzy. Ja zaś pałętałem się po plaży szukając drewna do strugania.
Podczas jednego z takich spacerów zawędrowałem nieco dalej na wschód, i natknął żem się na taki oto obiekt.
Także lepiej nie żądajmy dostępu do morza w Rembridż na "naszym" bunkrze ;D Widzicie jak to się kończy ;D
Wracając plażą dostrzegłem na falach pakunek. Czarna skrzynka. Podjarany "skarbem" chwyciłem za jakiego drąga, na prędce znalezionego i wytargałem tajemnicze znalezisko na brzeg. Oczytawszy się o broni chemicznej topionej w Bałtyku nieufnie przystąpiłem do otwierania paki.Oczywiście nożem Grzymka co by swojego nie brudzić ;D
Oto skarb jaki ukazał się oczom mym.
Dobra, pomidorowa, zupy zjedz , bo wystygnie ;D
Przypomniał mi się Adaś Miauczyński jak "odpoczywał" na plaży ;D
Pewnie on by się ucieszył ze znaleziska ;D
Cały karton zupek.
Niestety przeterminowane - data ważności sierpień 2008r.
Miły spacerek to był.
No i wiem kto buchnął mi ukryty prowiant na wypadek zalania śląska przez Bałtyk....
OdpowiedzUsuń