piątek, 18 marca 2016

Sok z brzozy


Wiosna pełną gębą, a zimy...no cóż, uznajmy że praktycznie jej nie było.
W tym roku, jak i w poprzednim, z początkiem marca wykonaliśmy odwierty próbne.
Po zaobserwowaniu obecności odpowiedniej ilości soku można było przystąpić do zbiorów.



Yyyy, tak akurat nie było innego wolnego pojemnika ;)

Dla niewtajemniczonych, zacznę od początku. Gdy zima chyli się ku upadkowi, dni stają się co raz cieplejsze i dłuższe, drzewa zaczynają tętnić życiem. Drzewo, które interesuje nas najbardziej to swojska brzózka. Dokładniej Brzoza brodawkowata, Betula pendula (chociaż w grę wchodzą też inne, na pewno brzoza omszona). Wczesna wiosną gdy drzewo, budzi się do życia, nim jeszcze wypuści liście, wypełnia się życiodajnym sokiem, tzw. oskołą. Bez szkody dla drzewa możemy brzózce podebrać parę litrów tego sezonowego specjału. Sok ma właściwości prozdrowotne,
i pozyskiwany był od setek lat jako swego rodzaju lekarstwo.
Po szczegółowe informacje odsyłam do literatury fachowej.
Sok z brzozy można pozyskiwać poprzez nacinanie pnia pod pewnym kątem, wierceniu otworu w jego pniu lub poprzez łamanie jakiejś niskiej gałęzi. Pierwszego sposobu raczej nie polecam, nawet chyba nie dla tego że jest jakiś szkodliwy-bo podobno taka rana na drzewie goi się szybko, gdyż dobry kontakt z powietrzem, przyspiesza gojenie się rany. Nie zapomnijmy że brzoza jest gatunkiem pionierskim, także to wytrzymały skur...czybyk. Nie polecam bo po co takie blizny na drzewie zostawiać, komu to potrzebne?
Sposób drugi, no od biedy można tam złamać gałązkę i podwieści do niej butelkę czy inny pojemnik, ale to rzuca się w oczy. Ostatnia podstawowa metoda, polegająca na zrobieniu odwiertu w pniu wydaje się mało inwazyjna i do tego mało rzucająca się w oczy. Dziurę robimy niewielką, przykładowo średnicy standardowej słomki. Odwiertu z powodzeniem możemy dokonać ręcznym świdrem/drylem. Drewno nie jest jakieś twarde więc nie potrzeba do tego wiertarki. I dalej już wedle uznania, wsadzamy coś po czym sok będzie skapywał do naczynia, lub wprowadzany do otworu rurkę, i kierujemy sok już bezpośrednio do zbiornika.






Jeśli mamy pewność, że nikt nam nie zrobi psikusa i nie zabierze soku, albo nie będzie zaciekawiony pałętał się po okolicy, to butelek nie trzeba tak ukrywać. Generalnie wypadało by osłonić
je od promieni słońca. Jak to smakuje? No trochę jak woda, niekiedy słodkawa, niekiedy bez smaku. Przeźroczysta lub lekko przyżółcona. Sok brzozowy z powodzeniem możne nam zastąpić wodę na wszelakich wiosennych wypadach. Po co dźwigać skoro na miejscu wystarczywszy odpalić źródełko ;)? Miejmy godność człowieka i szanujmy brzózki. Nie doimy młodocianych osobników,
a po zbieraniu soku, brzózkę korkujemy starannie wystruganym kołkiem!



Smacznego i powodzenia-bo sezon trwa.